Ferdziu już w schronisku był w kiepskim stanie. Udało się zbadać krew i zrobić zęby. Bardzo słabo chodził, dużo spał, czasami zasypiał w kałuży. Był apatyczny i nieobecny. Za to miał ogromny apetyt.
Szczęśliwie został adoptowany przez Anię i Kamila <3 W nowym domu troszkę się pobudził zwłaszcza na widok ich psiaków, sporo się awanturował i ujadał na psy sąsiadów. Później przyzwyczaił się do psów rezydentów. Upodobał sobie pokój na górze i tam miał swój azyl, rozłożone dywaniki, jedzonko. Gdy opiekunowie wracali z pracy dawał o sobie znać, żeby nie zapominali, że jest na górze. Był pacjentem mocno demencyjnym. Co chwilę pojawiały się różne problemy zdrowotne typu: nie robił kupy, sikał pod siebie przez co chodził w pieluszce, przewracał się, charczał, w nocy nie sypiał tylko skomlał. Bał się spać w ciemności dlatego była zapalana lampka. Z ciekawostek to uwielbiał kąpiele i masaże. Wizyty u lecznicach weterynaryjnych były systematyczne, przyjmował ogromnej ilości leków. Były wizyty u dr Szulca, usg, badania krwi, echo, wizyty u dr Maxa neurologa później u dr Sokołowskiego jak już było bardzo źle. Nie było opcji, aby zrobić rezonans bo Ferdus był bardzo słaby. Coraz częściej skomlał z bólu i leki nie pomagały. Był już moment, że przestał wstawać i nie było już wyjścia.
8 kwietnia 2024 roku odszedł za Tęczowy Most, gdzie mamy nadzieję, że radośnie biega bez bólu i lęku. Żegnaj Ferdziu…